Aktualności
„Vox Populi, Vox Dei?”
W tej kadencji obywatelskich projektów ustaw wpłynęło do Sejmu 16. Każdy musiał być poparty przez co najmniej 100 tys. osób. Jak się okazało – nie był to problem, podpisów było często wielokrotnie więcej. Dla przykładu: ustawę o RODach poparło ponad 924tys. obywateli. Były też wnioski o ogólnokrajowe referenda – każde musiało mieć minimum 500 tys podpisów poparcia i te warunki również zostały spełnione. Przypomnę wniosek o referendum w sprawie podniesienia wieku emerytalnego – zebrano około 1,4 miliona podpisów, wniosek o referendum w sprawie 6latków – prawie milion. A przecież trudno o lepszy przykład, by pokazać obywatelom, że maja realny wpływ na władzę i nie są politykom potrzebni jedynie przy wyborach, niż pozwolenie im na wyrażenie swojej opinii.
Co ciekawe, niedawno też byliśmy świadkami, gdy przy referendum w sprawie odwołania rządzących Warszawą rząd celowo zniechęcał do wzięcia w nim udziału. Ale tam, gdzie referendum miało dotyczyć samorządowców nie związanych z PO głosy były zupełnie inne. Czytelnikom pozostawiam domyślenie się jakie…
W Sejmie odrzucono też projekty rozwiązań, które miały wprowadzić obowiązkowe referendum w przypadku zebrania miliona podpisów. Sprzeciwiono się również moim zdaniem bardzo dobrej propozycji zmian, by projekty obywatelskie nie mogły być odrzucane w pierwszym czytaniu. Ktoś powie – co za różnica, skoro i tak to zrobią, z tym że później. Może i tak. Jednak często jest tak, że samo skierowanie do komisji po pierwszym czytaniu pozwoliłoby na uzyskanie informacji, o które często podpisujący się pod wnioskami zabiegają, a których rząd nie chce udzielić. Znaczenie dyskusji na poziomie komisji sejmowych też warto docenić.
W rankingu zaufania do polityków Polska zajmuje 90 miejsce na świecie. 71% badanych przez CBOS jest niezadowolonych z pracy Sejmu, a tylko 8% uważa, że działa on dla dobra Polski. Jakoś się temu nie dziwię.